wtorek, 28 lipca 2015

Jak przetrwać wakacje z 3 latkiem - gry internetowe

Wakacje z dzieckiem to nie lada wyzwanie. Mimo tego, że zabieramy ze sobą masę zabawek to i tak dzieć się nudzi. Jak przetrwać długą podróż, wymyślanie i NIE na wszystko? Trochę nagiąć zasady i pozwolić na zakazane, a chwile ciszy macie gwarantowane :)


Droga do Zakopanego była dłuuuga, mimo tego, że jechaliśmy nocą, gdy tylko zaczęło świtać chłopaki mieli oczy jak 5 zł. Po jakimś czasie włączyło się marudzenie i tu wybawieniem okazał się telefon i gry [nasz tablet padł podczas seansu serialowego, bateria :( ]

Jedną z gier, które ostatnio wciągnęły Młodego jest popularna gra Agar.io – grazrecznościowaGra robi furorę w sieci wśród ludzi w różnym wieku – uwaga wciąga! Hasłem przewodnim jest: Zjedz innych zanim sam zostaniesz zjedzony. My mamy na nią swoje sposoby, ale zawsze trzeba pamiętać, żeby nie dać się zjeść większym od siebie. Gra ćwicząca zręczność
Gramy standardowo czyli zjadamy wszystkie małe kuleczki i szybko uciekamy przed dużymi. W kolejnym podejściu zjadamy np. same zielone, liczymy ile ich zjadł (Olsi koślawo, ale liczy do 10) i tak zmieniamy kolory: zielone, żółte, pomarańczowe, niebieskie itp. Grając na telefonie bądź tablecie kuleczka podąża za ruchem palca natomiast na komputerze posługujemy się myszką.

Najważniejsze: gra dostępna jest na telefony oraz tablety!



Wersja na telefon:


Minionkowy szał nadal trwa, więc podczas gdy my się relaksowaliśmy, a młodemu znudziły się zabawki pozwoliłam mu na trochę rozrywki z jego ulubionymi postaciami.

Minionek u dentysty – wybrałam mu tą grę z nadzieją, że też będzie tak grzecznie siedział na fotelu u dentysty. W tej grze używamy głównie myszki - bez pomocy się nie obędzie. Myjemy bardzo brudne zęby, używamy różnych narzędzi dentystycznych, a na samym końcu nasz Minionek ma piękne zdrowe zęby! A co najważniejsze, nasz żółty przyjaciel siedzi grzecznie na fotelu, nie krzyczy i nie ucieka.  Najbardziej podoba mu się drugi etap gry – malowanie ząbków na różne kolory. Podczas gry rozmawiamy sobie o dentyście, co i po co robi, dlaczego trzeba myć ząbki itp. Takie 2 w 1 – on ma frajdę, a ja prowadzę rozmowy wychowawcze :)






MiniMemory pamięciówka, z każdym kolejnym poziomem wzrasta liczba kart.
Gra internetowa wzbogacona o elementy dźwiękowe, gdy dobierzemy złe karty pingwin kwacze coś w stylu „nie”. Ćwiczymy z Olivierem pamięciówki w domu, ale na wakacje nie zabieraliśmy całej siaty zabawek i gier, tylko ulubione traktory i puzzle – nie zmieścilibyśmy się w aucie i tak ledwo upchnęliśmy 5 osób i bagaże w naszym. 





Jestem tylko człowiekiem i też mam prawo do chwili ciszy, gdy Młodemu akurat nic nie pasuje.
O tym, że jestem złą mamą pisałam już prędzej, gdyż moje dziecko potrafi obsługiwać tablet. Teraz przyszedł czas na obsługę laptopa, każdy ma inne zdanie na ten temat, ale uwierzcie mi, że dzieci posiadają w domu komputery, ale co drugie potrafi tylko włączyć grę. Jak będzie troszkę starszy to zaczniemy obsługę Microsoft'a, ale naukę zaczniemy od miłej dla niego rzeczy – gier internetowych!

  


*wpis powstał w ramach współpracy z serwisem poki.pl - stronie z darmowymi grami internetowymi.

niedziela, 26 lipca 2015

Praca i studia z dzieckiem u boku? - PEWNIE!

Ostatnie miesiące były naprawdę intensywne. W pracy oceny opisowe dla 23 uczniów, teczka awansu zawodowego, praca magisterska, obrona - wszystko naraz. Wiedziałam na co się piszę zapisując się na studia, podejmując się awansu. 
Dobrze też wiedziałam, co czynie decydując się na dziecko.


Teraz On jest moją siłą napędową. Słysząc słowa "Nie da się" to mnie krew zalewa, jak się nie da, ja się pytam? "Jestem w ciąży, muszę zrezygnować ze szkoły", ale niby dlaczego? Wszystko jest do przeskoczenia, wszystko można, trzeba tylko chcieć! Siedzenie na dupie i użalanie się nad sobą w niczym nie pomaga. Niestety znam kilka dziewczyn, które zaszły w ciąże w liceum i wiecie co? Większość z nich zakończyła swoją edukację na tym etapie, jakby to, że zaszły w ciążę krzyczało „rzuć szkołę jesteś w ciąży!”.

Idealny pretekst dla kogoś komu po prostu się nie chce. Serio dla mnie to nie jest żadne wytłumaczenie.



W ciążę zaszłam na pierwszym roku licencjatu, na drugim urodziłam, a z roczniakiem u boku obroniłam się. Pracowałam już w liceum, a do 8 miesiąca ciąży chodziłam do pracy od 5.00 do 15.00 (czasami 17.00). Nie pisze tego, żebyście mi pomnik stawiali, ale żeby dać niektórym do myślenia. Ciąża to nie choroba (zależy w czyim przypadku) nie zwalnia nas to z realizowania siebie, z tego żeby coś ze sobą zrobić.

Co dana kobieta zrobi, gdy „coś pójdzie nie tak”? Jak utrzyma siebie i dziecko? Co, gdy partner ma nas gdzieś? – nie życzę tego nikomu, ale zawsze trzeba myśleć przyszłościowo. Pochodzę z domu, w którym wykształcenie zawsze było na pierwszym miejscu, nie chodzi o to, żeby mieć nie wiadomo ile tytułów, ale żeby mieć pomysł na siebie, poradzić sobie w dorosłym życiu, osiągnąć samodzielność życiową.

Niektórym z moich znajomych poszło nie tak jak miało i teraz są na utrzymaniu rodziców. Nie wiem jak Wam, ale dla mnie to było by uwłaczające. Dorosła kobieta z dzieckiem w wieku przedszkolnym – na garnuszku rodziców

Broń Boże nie neguje wyboru kobiety, która oddaje się rodzinie, macierzyństwie naprawdę rozumiem i szanuję. Chodzi mi głównie o młode dziewczyny, które stękają i narzekają na każdym kroku, bo jak to można skończyć szkołę w ciąży czy rozwijać swoje pasje. Wymaga to bardzo dużo samozaparcia i zorganizowania. Dużo nerwów i nieprzespanych nocy, ale  naprawdę MOŻNA jeżeli tylko się chce! Ja po prostu nie umiem nie pracować (klik) :) Owszem narzekam sobie czasem pod nosem, ale wsparcie i pomoc drugiej osoby są nieocenione. 

Dziewczyny nigdy nie rezygnujcie z siebie, dziecko to nie ciężar to dodatkowa siła!

czwartek, 16 lipca 2015

Jak spakować dziecko na wakacje - wskazówki + lista do druku

Wyjeżdżamy na nasze pierwsze wakacje, dla mnie to mega wyzwanie. Spakować 3 osoby na cały tydzień! Ale też jestem bardzo szczęśliwa i podekscytowana. Wakacje są czasem, w którym możemy nadrobić wszystkie rozmowy, śmichy i chichy. Czas, którego brakowało między dzieckiem, domem, przedszkolem a pracą. Czas „nicnierobienia”, żadnych obowiązków. Czas tylko dla rodziny – idealny na wzmocnienie relacji!




Sama myśl o pakowaniu 2 dorosłych osób i dziecka przyprawia mnie o dreszcze. Boje się, że wezmę za mało rzeczy, że czegoś zapomnę, że się nie pomieścimy z tym wszystkim w aucie. Przejrzałam całą masę różnorodnych list „co ze sobą zabrać”. Niektóre były przesadzone, natomiast inne zbyt skromne. Postanowiłam, więc dla ułatwienia stworzyć własną „Wakacyjną listę” dla dziecka oraz kilka wskazówek, które moim zdaniem mogą być przydatne przed wyjazdem.

Moje rady:
1.    Przygotuj listę rzeczy, które chcesz ze sobą zabrać. Dla każdej osoby najlepiej osobną. NIE PAKUJ SIĘ OSTATNIEGO DNIA - warto robić to po trochu kilka dni przed :)
2.    Rzeczy „Na podróż” wpakuj do jednej torby – może leżeć u dziecka pod nogami.
3.    Jeżeli planujesz podróż samochodem i chcesz ją przetrwać bez zszarganych nerwów – wyjedź w nocy. Jest duża szansa na to, że dziecko prześpi część trasy.
4.    Przygotuj naładowany tablet bądź laptop, a na nim różnorodne bajki – w drodze dziecko będzie miało co robić.
5.    Jeżeli nasze dziecię preferuje produkty przekąski potrzebujące chłodu – weź lodówkę turystyczną. Będziesz miała pewność, że jogurty, mleczne kanapki czy inne różności będą nadawały się do spożycia.
6.    Warto zainwestować w tackę do fotelika samochodowego – pociecha będzie mogła rozwijać kreatywność i motorykę małą, czy też zjeść bezpiecznie jogurcik.
7.    Jeżeli wybieramy się pierwszy raz w nieznane miejsce warto mieć telefon z nawigacją i Internetem bądź nawigację.
8.    Poduszka samochodowa – rzecz święta. Oli bardzo często zasypia w samochodzie i wtedy główka lata mu na każdym zakręcie.
9.    Środek lokomocji dla dziecka – czy to będzie rowerek, wózek, hulajnoga czy chusta – najważniejsze. Olsi jest leniuchem po jakimś czasie chce na ręce, a w górach będzie „trochę” chodzenia, więc to jest podstawa – nie dali byśmy rady nosić go cały czas.
10.        Czajnik elektryczny – podstawa! Będziesz miała możliwość podgrzania wody na mleko czy też herbatkę w pokoju, bez latania po całym pensjonacie. My akurat zabieramy podgrzewacz do mleka, bo nasze dziecię lubi kakao :)

Oto specjalna lista przygotowana przez mnie:



Przygotowałam ją w wersji do wydruku dla Was, co by innym też ułatwić życie. Jedyne co musicie to kliknąć w poniższą ikonkę i podążać za wskazówkami i "zapłacić" udostępnieniem, może komuś z Waszych znajomych też się przyda :)

Kochani dajcie znać w komentarzach czy przydało się Wam coś z tego co napisałam. Wasze komentarze dają mi siłę J


wtorek, 14 lipca 2015

Pierwsza wizyta w kinie

Pytacie jak nasza wizyta, a więc odpowiadam :)
Olivier jest typem dziecka, które nie ogląda bajek długometrażowych, ogólnie woli oglądać traktory na youtube. Jedyną bajką, którą obejrzał całą były "Potwory i spółka" oraz "Uniwersytet potworny". 
Trochę się obawiałam, że nie wysiedzi tych 90 minut, w domu zawsze coś tam jeszcze porobił chwilkę czy coś. 

Źródło: pinterest.com

Wybraliśmy się na Minionkipostacie zna z reklam i różnych gadżetów. Wytłumaczyłam mu prędzej, że w kinie będzie duży ekran, że będzie dużo ludzi, nie wolno głośno rozmawiać itp.

Pojechaliśmy, On pełen ekscytacji nie mógł się doczekać, na sali od razu pojawił się problem, bo reklamy za długo, jak to ich nie można wyłączyć i on chce Minionki!” Po jakimś pół godziny zachciało mu się do toalety i to już był znak, ze coś jest nie tak. Bajkę oglądał, najbardziej zasmucił się na początku, gdy Bob miał smutną minę. Po powrocie z toalety, niby dalej musiał wyjść, słysząc odmowę 
Gotowość dziecka na wizytę w kinie to sprawa indywidualna każdego malucha, a Ty na pewno będziesz wiedzieć czy jest gotowy czy nie. Przygotowałam dla Ciebie kilka wskazówek, które przydadzą się przed wizytą.

Kilka moich wskazówek:

  1. Czy Twoje dziecko obejrzało jakąkolwiek bajkę długometrażową w domu – zrób w domu próbę.
  2. Wytłumacz mu, że w kinie będzie dużo osób, że nie można głośno rozmawiać - weźmy pod uwagę innych, którym możemy przeszkadzać.
  3. Zabierz ze sobą Jego ulubione przekąski - oferta kinowa to same słodkości.
  4. Pokaz mu zwiastun w Internecie i sto razy upewnij się, że na pewno chce iść, a bajka mu się podoba.
  5. Toaleta – zawsze, zawsze, zawsze przed! Oczywiście niby nie będzie miało potrzeby, ale potem mu się zachce! – u nas tak było, uwierzyłam na słowo i musiałam wychodzić.
  6. Miejsca staraj się wybierać na środku, jeżeli masz taką możliwość możliwie blisko schodów – w razie np. punktu 5.
  7. Jeżeli masz wybór pomińcie reklamy – pierwsze marudzenie zaczęło się w trakcie reklam, które trwały około pół godziny i nie koniecznie były to zwiastuny bajek.

 Rodzinny wypad do kina, zwłaszcza w weekend nie jest tani, więc warto się upewnić, że zapłacimy za coś co będzie frajdą dla malucha. My teraz czaimy się na "To się w głowie nie mieści" - zwiastunem Oli był zachwycony.

poniedziałek, 13 lipca 2015

Rzucić wszystko...


Tak bardzo czasem chciała bym rzucić to wszystko, nic nie musieć, nie mieć tylu rzeczy na głowie. Dać mu więcej czasu, którego mam tak mało. Leżeć i się wygłupiać, nie musieć mówić, że mamusia musi popracować, że musi coś zrobić, NIE MUSIEĆ NIC - tego chcę, mam teraz niecałe 2 miesiące i nie będę musiała robić niektórych rzeczy, znajdę czas na leżenie na trawie, bieganie boso po piasku, chlapanie woda z basenu.

Jest mi cholernie przykro, gdy kolejny raz mówię mu "za chwile", a tak bardzo chciałby teraz, ja chciałabym... jeszcze trochę, chwileczkę, za moment, mam już DOŚĆ tych słów!!!
Nie mogę rzucić tego wszystkiego, ale On już nigdy nie będzie mały, przecież dzieckiem jest się tylko raz...

Ostatnio przeglądaliśmy z Młodym jego stare zdjęcia. Gdy tak patrzałam ze łzami w oczach, na małą bezzębną kluseczkę to naszły mnie refleksje. Czy ten porządek w domu jest aż tak ważny? Czy obiad musi się składać z miliona produktów? Dlaczego ten czas tak szybko płynie?! 

Stoi przede mną chłopiec, który mówi co chce, negocjuje warunki umowy i tysiąc razy dziennie mówi „Kocham Cię”, „Jesteś taka kochana”… On zdecydowanie za szybko rośnie, a ja potrzebuje magiczny zegarek z opcją zatrzymywania czasu...

Teraz jest ten czas, czas dla nas. Czas na leżakowanie do południa, wcinanie truskawek na tarasie, rozmowy o traktorach, czytanie 6 książeczek naraz i budowanie wieżowców po to, aby je zaraz zburzyć… 










piątek, 10 lipca 2015

Nad woda - prawo wlasnosci zabawek

Żródło: https://pl.pinterest.com/pin/52213676902896874/

PRAWO PLAŻOWANIA, CZYLI ZOSTAW MOJE ZABAWKI

Zjawisko bardzo często spotykane, również na placach zabaw. Rodzice roszczą sobie prawo do rzeczy innych, ale swoich dotknąć nie pozwolą

Wybierając się z dzieckiem nad jezioro czy nad morze zabieramy ze sobą masę różnych rzeczy. My mamy swoja listę, która zawsze nam pomaga nie zapomnieć o niczym. Jedną z rzeczy obowiązkowych są różnorodne zabawki, co się dziecię nudzić nie będzie. Najlepiej całą siatkę taką z Ikei po brzegi załadowaną zabawkami. I o tych zabawkach dzisiaj napiszę, bo coraz częściej spotykam się z „obojętnymi rodzicami”, a moje dziecko stoi przerażone i nie wie o co chodzi.

Odnośnie zabawek, zabieramy ich dużo po trochu z każdego rodzaju od wiaderek, po traktory czy konewki. Wybierając się nad jezioro zabieramy ze sobą całą siatkę zabawek, które leżą sobie na brzegu jeziora i są „ogólnodostępne”. Nie mam żadnego problemu z tym, że inne dzieci bawią się naszymi zabawkami, też czasem w spontanicznym wyjeździe zapominamy o niektórych rzeczach i nie każdy zabiera ze sobą pół bagażnika zabawek.

Zdarza się, że dzieci podczas zabawy wrzucają zabawki do wody, a one sobie tak odpływają w siną dal. I siedzi sobie ten tatuś czy mamusia patrzy jak to dziecię wrzuca wszystko po kolei i się uśmiecha. Zbieram wtedy grzecznie zabawki w jedno miejsce, jeszcze nigdy nic nie powiedziałam (chyba z grzeczności), ale czy jest sens zwracać uwagę? Wkurza mnie takie zachowanie dorosłych osób, że jak „to nie nasze to nie trzeba szanować?”, „nie płaciłem to mnie nie interesuje?” .

Kurczę nie mam nic do tego, że bawią się nimi, ale chociaż rodzice mogliby uszanować czyjąś własność…

Kiedyś nad jeziorem spotkaliśmy się z dziwną sytuacją… Zabraliśmy ze sobą torbę pełną zabawek, ale lepsza była koparka chłopca obok. No i Młody chciał się pobawić tą właśnie koparką. Wyczekał moment, w którym chłopiec poszedł na kocyk, wziął koparkę do ręki i nadbiega matka z tekstem: „Zostaw to! Niech ci mama kupi koparkę!”. Szczęka mi opadła, bo jej syn właśnie przed chwilą bawił się naszymi zabawkami…

A Was co wkurza? :)


P.S.
Bierzemy udział w projekcie Wikilistki, u której do pobrania poradnik w e-book'u jak robić świetne zdjęcia!

Ruszamy dupki i do dzieła! #wakacyjnekadrydzieciństwa