środa, 14 stycznia 2015

Juz niedlugo ich swieto!

Wielkimi krokami zbliża się ich święto....


Dzień takiej babci, która zawsze ma czas, z którą może rozmawiać przez telefon godzinę cztery razy opowiadając to samo. Takiej babci, od której wraca z kieszeniami wypchanymi słodkościami, która jest lekiem na całe zło... Takiej, która na przekór matce, rozpieszcza i pozwala na wszystko... Taka co tańczy, nawet jeśli jej się nie chce i dzwoni kilka razy dziennie, by się dowiedzieć co i jak... 
Takiego dziadka, który trzymając w ręku drugi koniec sznurka biega po całym domu udając, że jest przyczepą do traktora.  Ten, który ciągnie wnuka po tym asfalcie co już spod śniegu wygląda. 
I tego, który przez 6 godzin sam z wnukiem trzy razy układał te same puzzle, dwa razy był u fryzjera, pięć razy chyba w szpitalu i pole orał sam nie wie już razy ile...
Tych osób, które kocha bardzo i z dumą o nich mówi. Takich, których nie zastąpi nigdy nikt!



Na stornie fotokontakt  możecie zamówić wiele ciekawych gadżetów. My postawiliśmy na fotokubek kolorowy, w środku jakieś słodkości, zapakowany w celafon plus wstążeczka i prezent gotowy :) Nasza babcia i dziadkowie będą teraz raczyli się kawą w pięknych, podpisanych specjalnie dla nich kubkach, a poza tym będą mogli spoglądać na swojego wnuka przy tym! A co najważniejsze pytanie "Która kawa jest moja?" mają z głowy, bo teraz się nie pomylą :) 
A jakie Wy macie plany na prezent dla dziadków?





niedziela, 11 stycznia 2015

Prosze zjedz... - Oli niejadek



W niewielkiej wsi w maleńkim mieście mieszkał On. Chłopiec  wątłej postury, o wielkich oczętach błękitnych oczętach i bujnej blond czuprynie. Potrafił wkupić się w łaski każdego, czarował uśmiechem, mrugał oczami, każdy się uginał…

Mama chłopca zmartwienie miała wielkie, gdyż jeść nie chciał wcale i wołał, że syty jest i wygadane! Na prośby matki nie reagował i jadł czasami, z wielkimi dla mamy uśmiechami. Matka na skraju załamania nerwowego, nie uginała się uśmiechom Jego. Po wypróbowaniu rad Makowej Mamy, za wygraną dać nie chce. I prosi, i błaga, a On dalej jeść nie chce… Dzwoni ze łzami w oczach po całej rodzinie, że udko /prawie/ całe zjadł, że dumna jak paw.

Na każdej wizycie waga w górę się wznosi, a On jak nie jadł tak nie je. Pani doktor dumna, aż 
z fotela wstała i całą sytuację tak skwitowała:
„Widocznie wystarcza mu tylko tyle…”





Od momentu narodzin, każda matka chce dla swojego dziecka wszystkiego co najlepsze. Nie mogłam się doczekać pierwszej marchewki i kolejnych obiadków. Olivier jadł ładnie gotowane przeze mnie dania, mielone owocki aż do... 8 miesiąca, wtedy właśnie zaczęły się schody, mleko podawane w nocy i tak nie wypijane, jadł coraz mniej produktów.
Wszystkie metody, o których pisała tu MM już przerabialiśmy. 
Próbowaliśmy nawet rady naszej pediatry, podawania jedzenia co 3 godziny na około 20 minut, jeżeli nie chce zabrać. Działało zaledwie tydzień.

Jego nie jedzenie przyprawia mnie o nerwicę. Wstajemy godzinę wcześniej, żeby Oliviera nakłonić do zjedzenia chociażby 1 parówki, proszę go z każdym kawałkiem, ale nie zawsze zjada.  Nie planowałam rozmawiać z widelcem ani parówką, ale... zrobię wszystko, żeby zjadł.
Ostatnie nadzieje spoczywały w przedszkolu, ale i tam nie jest kolorowo. Śniadanie często wraca do domu, zupka 2/3 łyżki, ale wciąż mam nadzieje, przecież Dzieciaczki jedzą i On tez zacznie, w końcu kiedyś...

Jeżeli ktoś mi powie po raz tysięczny, że sam będzie chciał jeść, to chyba nie wytrzymam. Tylko mama, która przezywa to samo jest w stanie mnie zrozumieć.  Gdybym nie prosiła go o jedzenie nie jadł by w ogóle...
Gusta smakowe zmienia codziennie, dziś zjada rosołek jutro już nie lubi, zje frytki, ale jutro już nie i tak ze wszystkim. Jogurty tak długo czekają na zjedzenie, ze potem lądują w koszu, bo są przeterminowane...
Mimo tego, że nie je za dużo to tyje, mieści się w normach. Pani doktor twierdzi, że tyle mu widocznie wystarcza, tyle czyli prawie nic...


czwartek, 8 stycznia 2015

Tylko ze złota karta kredytowa!

Gdy szwagierka zapytała, co kupić młodemu na święta nie miałam pomysłu, ale później naszła mnie myśl! Kasa sklepowa to będzie HIT!!! I nie myliłam się. W sklep bawiliśmy się bez niej, ale wiadomo, jaki to sklep bez kasy fiskalnej paragonów i pieniędzy!

Plastiku nie chciałam, wiadomo raz spadnie, dwa razy ktoś ją potrąci czy na nią stanie i pozamiatane.



To nie jest tak, że mamy same drewniane zabawki. Mamy pewnie więcej plastiku niż drewna, ponieważ drewniany traktor czy kombajn nie ma takiego samego uroku jak plastikowy wykonany na wzór prawdziwego J

Każdy rodzic chce zapewnić dziecku piękne i szczęśliwe dzieciństwo, dbając, by bawiło się bezpiecznymi i atrakcyjnymi zabawkami. 

Warto rozważyć tu zakup zabawek drewnianych. Poniżej ich zalety i, w mniejszej części, wady 

Zalety:
- są wytrzymałe, nie pękają , nie kruszą się
- są miłe w dotyku
- wykonane w ekologiczny sposób ładnie pachną drewnem
- mają niepowtarzalny wygląd

Wady: 
- są droższe od plastikowych , ponieważ wiąże się to z większymi nakładami pracy oraz ceny samego drewna.

Idealną kasę znalazła u nich.  Szczerze mogę Wam polecić tą firmę, Profesjonalne podejście do klienta, stały kontakt, w razie czego zadzwonią, zapytają, wytłumaczą! A i rabat dostałyśmy dość wysoki /nic nie mówiłam, że prowadzę bloga/ plus darmowa wysyłka, po prostu firma godna polecenia! A i zabaweczki przepiękne! Kasa nie jest pierwszą rzeczą, którą Wam tu pokażemy! 


A tymczasem tak drogiego sklepu nie spotkacie nigdzie! Nie ważne ile kupujesz! Zawsze płacisz "duzo"! Dobrze, że w zestawie były 2 karty kredytowe, bo bym się nie wypłaciła i ogłosiła bankructwo! Możemy się tak bawić godzinami! Pomysł był genialny, a zima długa :)
Zamierzam się jeszcze na zakupem pięknych produktów do naszego sklepu. Wiadomo, że będą drewniane, jeżeli gdzieś widzieliście proszę o linki :)

Do zestawu dokupiłam jeszcze papierowe pieniążki z Alexandra, szukam jeszcze plastikowych monet i będzie komplet. Na zakupy służy nam ten wózek.

Poniżej możecie zobaczyć naszą kasę w akcji.















Koszulka - H&M || Legi - Zara

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Ksiazeczki dwulatka - czyli nasza biblioteczka cz.I

Dlaczego czytanie jest ważne?
Czytając dziecko przenosi się w magiczny świat wyobraźni. Na podstawie ilustracji tworzy własne historie (to uwielbiam najbardziej!) oraz poznaje nowe słownictwo. Zalet czytania dziecku jest wiele, ale trzeba na to znaleźć czas.


Dzisiaj pokaże Wam 2 książeczki, które w ostatnim czasie podbiły nasze serca! Są to Robimisie oraz Różnimisie wydawnictwa Dwie Siostry. Książeczki mają tak piękną grafikę, że aż trudno przejść obok nich obojętnie. Na początku myślałam, że Oli się nimi nie zainteresuje, ale przynosi je do mnie codziennie z tekstem "pocytamy?"


Różnimisie
Są w niej przeciwieństwa misiów, różne cechy.
Jest miś głodny, syty, odważny, nieśmiały,
a i leniuch z pracowitym też się znajdzie! Cudo :)




Robimisie
W tej książeczce poznajemy różne zawody, przedstawione w prostej zrozumiałej dla dziecka formie.
Młody już wyczaił, że po lewej stornie zawsze jest rodzaj męski, a po prawej żeński.
Są zawody dobrze Mu znane, mechanik, ogrodniczka czy rolnik, ale też takie, o których nie miał pojęcia (astronautka, aptekarka - mówi, że to lekarka :)






W obecnych czasach pracujących rodziców, większość z nas brak czasu zastępuje modnymi gadżetami. Ale nic nie zastąpi czasu spędzonego z dzieckiem.
Wiem, jak trudno jest pogodzić prace, macierzyństwo i zajmowanie się domem oraz niekiedy studiowanie. Ale dla chcącego nic trudnego - jak to mówią :-)
Czytajmy dzieciom!